Urodziła się 28 X 1917 r. w Warszawie, jako trzecie dziecko Zofii z d. Kraków i Stanisława Hiszpańskich. Ojciec był właścicielem znanej firmy szewskiej, matka nie pracowała zawodowo; obdarzona była jednak zdolnościami artystycznymi, które przekazała swym dzieciom: dwoje spośród nich – Stanisław (1904-75)
i Maria było znanymi plastykami. W domu panowała atmosfera patriotyczna. Maria ukończyła Gimnazjum Popielewskiej - Roszkowskiej w 1935 r., po czym wstąpiła na Akademię Sztuk Pięknych gdzie studiowała m.in. u Stanisława Ostoi-Chrostowskiego.
W 1939 r. ukończyła studia, jednak do wybuchu wojny już nie zdążyła zrobić dyplomu.

Rodzina Hiszpańskich w roku 1922.
W środku Maria, obok niej babcia Zofia (z lewej)
i matka Zofia, z fajką ojciec Stanisław (III)
z prawej bracia Stanisław i Zdzisław.
Zdjęcie wykonane we własnym domu,
w Warszawie na Narbutta 18.

Wybuchła II wojna światowa – ojciec Marii zginął 25 września, brat Stanisław trafił do oflagu, zaś brat Zdzisław przez Węgry, Rumunię i Palestynę dotarł do Anglii. W czerwcu 1941 r. za działalność konspiracyjną została aresztowana – dostała się w tzw. kocioł w mieszkaniu prof. Siemieńskiego – ojca swej przyjaciółki. Była więziona w Radomiu, Pińczowie, zaś w kwietniu 1942 r. została przewieziona do obozu koncentracyjnego Ravensbrück, gdzie otrzymała numer 10219. Tam jej największym pragnieniem było móc rysować by stworzyć dokumentację życia zgotowanego ludziom przez ludzi. Na znalezionych kawałkach papieru i tektury wykonała wiele rysunków, z których część została spalona przez strażniczkę, a inne, zakopane w lesie, nigdy nie zostały odnalezione. W obozie uczestniczyła w tajnym nauczaniu wygłaszając pogadanki z historii sztuki. Sama nauczyła się trzech języków: rosyjskiego, czeskiego i chorwackiego. Poznała także osobę, która okazała się bardzo ważna dla jej przyszłego życia – Ragnę Neumann. Podczas ewakuacji obozu w 1945 r. Marii udało się zbiec i w sierpniu wróciła do Warszawy.

Rodzinny dom na Narbutta 18 nie istniał – zamieszkała więc wraz z matką u krewnych na Saskiej Kępie. Podjęła pracę – projektowała m.in. kartki żywnościowe, herby miast, nocami zaś rysowała sceny z życia obozowego – był to jedyny sposób by mogła uwolnić się od strasznych wspomnień. Nawiązała kontakty z wydawnictwami (m.in. „Wiedza”), które powierzyły jej wykonanie okładek ilustracji do licznych książek, zazwyczaj o tematyce średniowiecznej: „Testament wielki” Villona, „Złota legenda”, „Legendy o królu Arturze”, cykl „Sagi islandzkie” innych. W 1948 r. poślubiła brata swej obozowej koleżanki Janusza Neumanna – muzykologa. Wkrótce zamieszkała na mokotowskim osiedlu WSM w małym i ciasnym mieszkaniu, które jednocześnie było jej pracownią.

W latach 1954 i 1955 artystka odbyła podróże do Bułgarii. Zupełnie nowe widoki i południowe oświetlenie wywarły na niej silne wrażenie. Drzeworyty z tego okresu to już nie precyzyjne, posługujące się kreską miniaturki – do głosu dochodzi plama, biel i czerń. Oprócz krajobrazów i architektury ogromna rolę odgrywają ludzie – pogrążeni w rozmowie staruszkowie, kobiety niosące dzbany, matki z dziećmi... Człowiek, jego los, często jego cierpienie zawsze były w centrum zainteresowania artystki. Pochodzące z przełomu lat 40-tych i 50-tych XX w. rysunki, na podstawie których tworzyła później grafikę (drzeworyty i nieliczne akwaforty) są tego przykładem: uliczki i podcienia Sandomierza, Zamościa czy Nowej Rudy prawie nigdy nie są puste; widać tam straganiarki, dźwigającą wiadra kobietę, śpiących na ławce mężczyzn, czy bawiące się dzieci.

W 1960 r. odbyła 6-tygodniową, bardzo owocną wyprawę do Egiptu (Kair, Karnak, Luksor), z której przywiozła ponad 2 kilogramy szkiców. Wówczas Egipcjanie często jeszcze nosili tradycyjne stroje, kojarzyli się jej z postaciami z Biblii. Po powrocie sięgnęła po nowe środki wyrazu. Nie zarzucając drzeworytu zaczęła malować. Początkowo były to imitujące technikę sgraffito rysunki tuszem na zagruntowanym mieszaniną kleju i piasku papierze; potem coraz częściej pojawiał się kolor. Tematyka tych prac prawie zawsze odwoływała się do Biblii – są więc liczne próby ujęcia króla Dawida, Saula, Rut zbierającej kłosy, Abrahama, czy Świętej Rodziny.

W 1961 r. przyznano artystce pracownię „z prawdziwego zdarzenia” (zdjęcie po lewej), gdzie mogły powstawać większe prace. Nową techniką, jaką wynalazła na swoje potrzeby, było łączenie gipsowego reliefu z mozaiką szklaną. Tak właśnie jest wykonany monumentalny cykl „Zamordowane miasto” i inny, niestety zagubiony, „12 rycerzy św. Graala”

Od 1965 r. artystka skierowała swoje zainteresowania na dzieła sakralne stanowiące wyposażenie kaplic i kościołów, nie zarzucając poprzednio uprawianych form. Do końca lat 70-tych powstało wiele dzieł znajdujacych się we wnętrzach sakralnych w Warszawie, Lublinie, Górze Kalwarii, Tarnowie, Pruszkowie, Piwnicznej, Zbylitowskiej Górze, a także poza Polską np. w Hübingen.

Ostatnim wnętrzem, nad którym pracowała przez dwa kolejne lata była kaplica w ośrodku wypoczynkowym w Hübingen w RFN. Nie było przypadkiem, że praca ta powstała właśnie w Niemczech. Artystka, doznawszy w latach młodości wielu cierpień ze strony przedstawicieli tego narodu, miała licznych przyjaciół w obu państwach niemieckich, starała się nawiązać kontakty by, jak mówiła, „budować mosty”. Tak rozumiała swoje chrześcijańskie powołanie.

W latach 1978-79 pracowała też nad Drogą Krzyżową do kościoła na Saskiej Kępie w Warszawie. Niestety, pracy tej artystka już nie wykonała – zmarła niespodziewanie, wieczorem 12 stycznia 1980 r. Maria Hiszpańska-Neumann miała kilka wystaw indywidualnych, uczestniczyła także w wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Spośród nagród jakie otrzymała należy wymienić Nagrodę im. W. Pietrzaka – za wnętrze kaplicy M.B. Anielskiej oraz przyznaną w NRD nagrodę za książkę „Legendy panońskie”.

Opr.: Bogna Neumann i Andrzej J. Szymański